Zobacz świat pod mikroskopem – Marek Miś o mikrofotografii

0
125
Zobacz świat pod mikroskopem - Marek Miś o mikrofotografii
Zobacz świat pod mikroskopem - Marek Miś o mikrofotografii

Świat w skali mikro: rozmowa z mistrzem mikrofotografii

Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda świat, którego nie dostrzegamy gołym okiem? Marek Miś, uznany fotograf specjalizujący się w mikrofotografii, zabiera nas w fascynującą podróż do mikroświata pełnego detali, barw i struktur, które na co dzień pozostają ukryte przed naszym wzrokiem. W obszernym wywiadzie dla Sudovia News autor opowiada o swoich początkach, technikach oświetleniowych, ulubionych zdjęciach i wyzwaniach, z jakimi mierzy się w tej unikalnej dziedzinie fotografii.

Dowiedzcie się, jak wyglądały jego pierwsze eksperymenty z mikroskopem, co zainspirowało go do połączenia nauki i sztuki oraz jakie osiągnięcia przyniosły mu międzynarodowe uznanie. Poznajcie tajniki warsztatu mikrofotografa oraz wskazówki, które mogą zainspirować początkujących do odkrywania tej niezwykłej formy twórczości. To opowieść o pasji, wytrwałości i pięknie, które kryje się w najmniejszych szczegółach.

Zapraszamy do lektury!

Marek Miś o swoich pracach i twórczości

Łukasz Tyczkowski: Co zainspirowało Pana do zajęcia się mikrofotografią?

Marek Miś: Swoje pierwsze zdjęcie z wykorzystaniem mikroskopu wykonałem w 1980 roku. Wydaje mi się, że było to naturalną konsekwencją tego, że już od paru lat posiadałem swój pierwszy aparat (Smiena 8M) i co nieco już fotografowałem. Wcześniej, to co widziałem przez okulary mikroskopu, a wydawało mi się wystarczająco ciekawe, rysowałem po prostu ołówkiem na papierze. Robiłem to przede wszystkim dla siebie, jako ilustrowany zapis obserwacji zupełnie nowego dla mnie świata. Mam te wszystkie rysunki do dzisiaj i darzę je ogromnym sentymentem.

Myślę, że bodźcem, który skłonił mnie do podpięcia aparatu do mikroskopu i wykonania pierwszej mikrofotografii była po prostu chęć spróbowania czegoś nowego i przekonanie się, czy mi się to w ogóle uda. Mikrofotografię postrzegałem też jako medium bardziej obiektywne od rysunku, który z natury rzeczy jest czymś bardziej osobistym i selektywnym. Nawiasem mówiąc, i jedno i drugie ma swoje dobre i złe strony 🙂 Wykonanie pierwszego zdjęcia przez mikroskop wiązało się z wieloma technicznymi problemami, które należało pokonać. Pierwsza moja fotografia wykonana była na czarno-białym negatywie i ukazywała krew żaby. Zdjęcie było bardzo kiepskiej jakości, ale to, że w ogóle cokolwiek było widać, dało mi przysłowiowego „kopa”, aby próbować dalej. Ów 45 letni negatyw, podobnie jak wspomniane wcześniej rysunki, mam do dziś.

Fakt, iż swoją pierwszą mikrofotografię wykonałem niemal 45 lat temu, nie oznacza że taki staż mam w tej dziedzinie fotografii. Absolutnie nie ! Problemy techniczne, materiałowe i inne, spowodowały, że do mikrofotografii powróciłem dopiero po … 29 latach 🙂 Mogę powiedzieć, że systematycznie fotografuję z użyciem mikroskopu od 2009 roku, kiedy to nabyłem swój pierwszy aparat cyfrowy Pentax K-10.

ŁT: Jakie techniki oświetleniowe stosuje Pan w swoich pracach i dlaczego?

MM: Stosuję większość technik oświetleniowych dostępnych dla mikroskopii optycznej, tj. jasne pole, ciemne pole, oświetlenie Rheinberg’a, polaryzacja, oświetlenie skośne, kontrast fazowy, DIC (interferencyjny kontrast różniczkowy). Poza dwiema ostatnimi, wszystkie poprzednie techniki da się realizować bez specjalistycznego wyposażenia. Wystarczą materiały zakupione za kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych, nieco zmysłu do majsterkowania i odrobina cierpliwości. Wciąż nie posiadam wyposażenia do mikroskopii fluorescencyjnej, a mikroskopia konfokalna jest poza zasięgiem zwykłego śmiertelnika 🙂

Moimi ulubionymi technikami oświetlenia obiektów mikroskopowych są polaryzacja i ciemne pole. Zwłaszcza ich połączenie daje świetne i zaskakujące rezultaty. Obiekty mikroskopowe, same z siebie, na ogół nie odznaczają się bogatą kolorystyką. Równoczesne zastosowanie polaryzacji i ciemnego pola pozwala na ukazanie obiektów dosłownie w zupełnie innym świetle. Zmiana w kolorystyce jest tak duża, że nierzadko można być posądzanym o to, że ostateczny rezultat jest najpewniej wynikiem znaczącej manipulacji komputerowej. A tak nie jest. Jedyne „manipulacje” to niewielkie podwyższenie kontrastu, usunięcie zanieczyszczeń w obrazie, lekkie wyostrzenie i czasem stosowne wykadrowanie.

Lubię również kontrast fazowy. Ta technika pozwala na kontrastowe ukazanie obiektów, które w normalnym oświetleniu (w jasnym polu) są niemal niedostrzegalne. Tak jest z na przykład z wieloma mikroorganizmami, zwłaszcza amebami czy orzęskami.

ŁT: Czy mógłby Pan opowiedzieć o swoim ulubionym zdjęciu mikroskopowym i dlaczego jest dla Pana szczególne?

MM: Właściwie to nie mam swojego jednego ulubionego zdjęcia. Może kiedyś tak. Teraz gdy mam w swoim archiwum mnóstwo fotografii, w tym wiele które naprawdę mi się podobają, trudno byłoby mi wybrać to jedyne zdjęcie. Musiałbym ich wskazać przynajmniej kilka czy nawet kilkanaście 🙂 Jest też tak, że moje mikrofotografie należą do bardzo różnych grup tematycznych, np. pęcherzyki powietrza, tkanki roślinne, mikrokryształy czy wreszcie różnorodne mikroorganizmy. W każdej z tych kategorii mam na pewno kilka ulubionych fotografii…

ŁT: Jakie wyzwania napotyka Pan podczas tworzenia mikrofotografii?

MM: Jednym z ważniejszych problemów jakie napotyka każdy, kto zajmuje się tą dziedziną fotografii jest kwestia uniknięcia drgań podczas wykonywania zdjęcia. Nawet najdrobniejsze poruszenie aparatu, będące na przykład wynikiem ruchu lustra w lustrzance czy działaniem samej migawki, może prowadzić do uzyskania nieostrego zdjęcia. Od jakiegoś czasu zminimalizowałem ten problem poprzez zamianę dotychczasowo używanej lustrzanki na aparat bezlusterkowy. Używam też tzw. migawki elektronicznej zamiast mechanicznej.

Kolejnym wyzwaniem może być niewystarczająca ilość światła. Problem ten pojawia się przy łączeniu niektórych technik oświetleniowych, np. polaryzacji i kontrastu fazowego. Stosowanie dużych powiększeń problem ten jeszcze intensyfikuje.

Oczywiście są jeszcze inne wyzwania, ale aby je wszystkie sensownie opisać, musielibyśmy poświęcić na to zupełnie osobny tekst 🙂

Marek Miś o osiągnięciach i nagrodach

ŁT: Jakie znaczenie mają dla Pana nagrody, takie jak Nikon Small World czy Olympus BioScapes?

MM: Oczywiście, jak dla każdego biorącego udział w konkursach, nagrody dają przede wszystkim ogromną satysfakcję. Zwłaszcza wtedy, gdy zdobywa się je w tak prestiżowych konkursach, jak te wyżej wymienione. Oba konkursy poświęcone są wyłącznie mikrofotografii, więc na tle silnej konkurencji mają tym większe znaczenie. Nagrody łączą się też zazwyczaj z jakąś gratyfikacją finansową, co też nie jest bez znaczenia 🙂

Sukcesy w prestiżowych, międzynarodowych konkursach przekładają się również na pewną rozpoznawalność w świecie. Daje to na przykład szansę na sprzedaż własnych prac albo na propozycję ciekawej i owocnej współpracy. Nie raz było już tak, że odzywano się do mnie w kwestii mikrofotografii właśnie po tym, gdy ukazały się wyniki tego czy innego konkursu, a moje mikrofotografie znalazły się w gronie laureatów.

ŁT: Czy jest jakaś nagroda lub wyróżnienie, które szczególnie Pana zaskoczyło lub ucieszyło?

MM: O tak. Ogromnie ucieszyłem się, gdy w 2009 roku dwie moje fotografie znalazły się w finale konkursu Nikon Small World. Wtedy po raz pierwszy wziąłem udział w tym konkursie i przyznam, że nie do końca wierzyłem w swoje szanse. Fakt, iż aż dwie fotografie znalazły się w ścisłym finale (można zgłosić tylko 3 zdjęcia) poczytywałem sobie za ogromny sukces. Dało mi to większe poczucie pewności siebie i stanowiło zachętę do startu w kolejnych edycjach konkursu. Z perspektywy czasu owe dwie fotografie uważam najwyżej za przyzwoite… 🙂

ŁT: Jakie były najważniejsze momenty w Pana karierze jako mikrofotografa?

MM: No cóż, na pewno takim pierwszym momentem była pierwsza, samodzielnie wykonana ponad 45 lat temu, czarno-biała fotografia. Idąc chronologicznie, drugim momentem był na pewno zakup lustrzanki cyfrowej Pentax K-10 i wykonane nią pierwsze mikrofotografie kolorowe. Jako trzeci wymieniłbym zakwalifikowanie się owych wcześniej wspomnianych dwóch fotografii do finału konkursu Nikon Small World. Dało mi to przekonanie, że moje mikrofotografie są całkiem dobre 🙂

Myślę, że takich ważnych momentów mógłbym wymienić więcej. Ale chyba za najważniejszy uważam ten moment, gdy przez organizatorów konkursu Nikon Small World zostałem w 2018 roku uhonorowany tytułem Mistrza Mikroskopii (Masters of Microscopy. The people behind the lens). Moja satysfakcja była tym większa, że znalazłem się w tym szacownym gronie jako trzecia osoba z kolei. Obecnie lista liczy ponad dwudziestu trzech mikrofotografów. Konkursy mają to do siebie, że albo odnosi się w nich sukcesy albo nie. Natomiast zaliczeniem do grona Mistrzów Mikroskopii człowiek zapisuje się w historii konkursu w sposób szczególny. Zapisuje się tam niejako na stałe. Dlatego tak bardzo cenię to wyróżnienie.

Innymi bardzo ważnymi momentami w mojej karierze jako mikrofotografa były te momenty, gdy podejmowałem współpracę z poważnymi podmiotami. Były to dość znaczące wyzwania. Wymienię niektóre z nich. Wykonywałem na przykład mikrofotografie witaminy B3 dla firmy Procter & Gamble (USA) czy mikrofotografie drożdży dla firmy Fermentis (Francja). Niedawno zrealizowałem też film recenzujący pewien szkolny mikroskop dla firmy MatataStudio (Chiny). Owe realizowane z powodzeniem projekty zawsze umacniały mnie w przekonaniu, że to co robię jest na wystarczająco dobrym poziomie i że poza jakością estetyczną może mieć też wymiar całkiem praktyczny 🙂

Marek Miś o warsztatach i edukacji

ŁT: Jakie tematy porusza pan na swoich warsztatach z makrofotografii i mikrofotografii?

MM: Tematyka jednych i drugich warsztatów jest bardzo szeroka. Staram się przekazać jak najwięcej wiedzy zarówno praktycznej jak i tej teoretycznej. Oczywiście teoria sama w sobie nie zapewni wykonania świetnego zdjęcia, ale jest ważnym uzupełnieniem umiejętności praktycznych. Dzięki zdobytej wiedzy teoretycznej bardziej rozumiemy pewne procesy i zależności. Wiemy na przykład jak uzyskać potrzebną skalę odwzorowania, rozumiemy pojęcie głębi ostrości i wiemy jakie kroki podjąć, aby nią umiejętnie sterować. Dzięki wiedzy teoretycznej wiemy jak świadomie zaplanować zdjęcie, tak aby uzyskać spodziewane rezultaty. To wszystko wraz z intensywnymi zajęciami praktycznymi prowadzi do samodoskonalenia. Podczas zajęć fotografujemy bardzo różne obiekty, zarówno w pomieszczeniu jak i na łonie natury.

Warsztaty z mikrofotografii to zupełnie inne i dużo szersze zagadnienie. Tu pracujemy z mikroskopem. Uczymy się jego właściwej obsługi, ustawiania oświetlenia, różnych technik oświetleniowych. Dowiadujemy się, jak tworzy się obraz w mikroskopie i jak połączyć mikroskop z aparatem fotograficznym. Musimy też nauczyć się przygotowywać preparaty. Od ich jakości zależy w dużej mierze ostateczny wynik. W mikrofotografii aparat jest tylko dodatkiem do mikroskopu. Samo robienie zdjęć z użyciem mikroskopu odbywa się z oczywistych względów w pomieszczeniu. Natomiast pozyskiwanie obiektów związane jest z wyprawami na łono natury. Tam pobieramy próbki organizmów z wody, zbieramy różne rośliny (również wodne) oraz inne wytwory natury.

To tak w bardzo dużym skrócie 🙂

ŁT: Jakie umiejętności i techniki stara się Pan przekazać uczestnikom swoich warsztatów?

MM: Myślę, że na to pytanie już częściowo odpowiedziałem powyżej. Ponadto wszystkim uczestnikom moich warsztatów zwracam uwagę na wykazanie się dużą dawką cierpliwości, która w tych dziedzinach fotografii jest po prostu niezbędna. Zarówno makro- jak i mikrofotografia to dziedziny fotograficzne bardzo techniczne. Chodzi o to, że do ich realizowania niezbędne są dodatkowe specjalne akcesoria, których nie uświadczymy w, nazwijmy to, zwykłej fotografii. Umiejętność ich właściwego wykorzystania jest kluczowa dla osiągania zamierzonych rezultatów. Obsługa owych akcesoriów bywa dla niektórych dość kłopotliwa, czy wręcz trudna. Wiele z tych akcesoriów można wykonać samodzielnie w domu albo na moich zajęciach, jako bardzo tanie zamienniki tych fabrycznych.

ŁT: Czy ma Pan jakieś rady dla początkujących mikrofotografów?

MM: Tak, wymieniłbym w punktach kilka najważniejszych:
1. Duża doza cierpliwości.
2. Staranność w przygotowywaniu preparatów.
3. Używanie bardzo różnych technik oświetleniowych do oświetlenia tego samego preparatu w celu uzyskania najbardziej satysfakcjonującej fotografii.

Marek Miś o przyszłości

ŁT: Jakie są Pana plany na przyszłość w dziedzinie mikrofotografii?

MM: Właściwie nie mam żadnych skonkretyzowanych planów jako takich. No może poza tym, że chciałbym wreszcie zbudować sobie mikrotom saneczkowy. Jest to urządzenie służące do wykonywania bardzo cienkich skrawków. W moim przypadku przede wszystkim skrawków z rożnych części roślin.

ŁT: Czy jest jakiś nowy projekt lub technika, którą chciałby Pan wypróbować?

MM: Już od dłuższego czasu myślę o włączeniu do używanych technik oświetleniowych metody fluorescencyjnej. Wymaga to niestety poszukiwań tego co jest potrzebne na aukcjach internetowych i pewnych nakładów finansowych. Gdybym to zrealizował, dysponowałbym już wszystkimi technikami oświetleniowymi poza mikroskopią konfokalną. Ta, jak już na początku naszej rozmowy wspomniałem, dostępna jest właściwie wyłącznie w wysoce specjalistycznych laboratoriach i instytutach naukowych.

ŁT: Jak widzi Pan przyszłość mikrofotografii w dziedzinie sztuki i nauki?

MM: W nauce mikrofotografia ma od zawsze swoje stałe miejsce. Jest po prostu jednym z niezbędnych narzędzi służących do rejestrowania różnych zjawisk i procesów zachodzących na poziomie mikroskopowym. I tak będzie zawsze. Z tym zresztą, czyli właśnie z laboratorium, mikrofotografia kojarzy się przeciętnemu człowiekowi. Mało kto wie, że mikrofotografia ma ogromny potencjał twórczy. Przez ogromną różnorodność tematów oraz dużą liczbę dostępnych technik oświetleniowych daje niemal nieograniczone możliwości. Podejście artystyczne, twórcze w mikrofotografii jest jednak przede wszystkim domeną amatorów i entuzjastów mikroskopowania a nie naukowców. Owszem bywają też i naukowcy, którzy poza pracą stricte naukową robią od czasu do czasu piękne zdjęcia, ale to są raczej wyjątki. I tak pewnie pozostanie… 🙂 Bardzo fajnie jest, że istnieją konkursy poświęcone mikrofotografii. Dzięki nim mikrofotografia wychodzi ze sterylnych ścian laboratoriów i trafia do szerokiej publiczności. Pokazywane w nich mikrofotografie łączą w z powodzeniem oba aspekty – nauki i sztuki. Dzięki tego rodzaju konkursom możemy naocznie przekonać się o niesamowitym pięknie i wielkiej złożoności mikroświata.

ŁT: Serdecznie dziękuję Panu za poświęcony czas i inspirującą rozmowę.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj